widgeo.net

poniedziałek, 7 maja 2012

poniedziałek po długim weekendzie...



No… czuję się już znacznie lepiej. Nawet mocniejsza jestem nieco, tylko kaszel jeszcze okropnie utrudnia życie. Ciągłe wyrzucanie z siebie litrów powietrza i nadwyrężanie żeber… potrząsanie własnym ciałem w kaszlowych konwulsjach zbyt obciążyło głowę. Boli przy każdym poruszeniu… a świat kręci się wokół, jak w czarodziejskim młynie. Już nawet Brunek nie chce ze mną spać, zniechęcony moim hałaśliwym, nocnym  zachowaniem. Nie pomogło wdychanie wiosennego lasu. Nie pomagają syropy…
Dom pachnie bzami… Stoją w wazonach w dwóch kolorach. Biały, podwójny pachnie mniej… za to lila!... Choć pojedynczy,- nie mniej atrakcyjny i oszałamia zapachem. Lubię bzy i lubię ich zapach. Wymagają szczególnego starania i częstej wymiany wody. Odwdzięczają się jednak za to, niebiańskimi odczuciami węchowymi. Bosko zasypia się w pokoju w którym pachną bzy. Bosko się śpi… gdy pieszczą aromatem nozdrza i dają wonne sny.
Dnie wykorzystuję już na przygotowanie garderoby letniej. Podjęłam także kroki pielęgnujące ciało. Dłonie… stopy… włosy… twarz…- wszystko to po dwutygodniowej kuracji antybiotykami wymaga natychmiastowej interwencji. Wyglądam teraz jak mój pokój/pracownia. Zmęczona czasem i eksploatacją… Wymagająca natychmiastowego remontu… Bezradna…. Bezsilna… Najważniejsze że CHCĘ. Podobno taki stan to połowa sukcesu… Nie wymyślił tego jednak człowiek, który czuje się jak ja. Startuję do życia i pracy. Dziś zakupy… jakieś pomysły na obiad. I wiem już… że te pomysły to zakup „gotowców” typu kopytka, kluski śląskie czy pierożki. Nie mam siły na pichcenie i zmywanie sterty garów. Chcę trochę pożyć inaczej niż gospodyni domowa. Może wróci chęć na malowanie i życie w świecie innym niż kuchenka gazowa i zlewozmywak. Nie znoszę tego i już. Boszeee… marzę o tym… by ktoś podsuwał mi pod nos posiłki i bym nie musiała myśleć o gotowaniu. By budził mnie zapach zaparzonej dla mnie kawy i widok filiżanki na stoliku. Tylko wstać i pić!...







1 komentarz:

  1. Cześć Aneczko! Dobrze czytać, że zdrowiejesz. A ponoc kaszel utrzymuje sie jeszcze do dwóch tygodni po odstawieniu antybiotyków. Też tak miałam, w marcu okropnie kaszlałam, wiem, co przeżywasz. Mnie bolały mięśnie brzucha i żebra. Ale przeszło, wszystko z czasem przechodzi. Ale kaszel jest męczący. Ja też nie lubię codziennej konieczności gotowania obiadu dla Mojego. On pracuje w domu, na komputerze i uważa, że robi swoje, a ja jako emerytka "nie mam nic do roboty", to mogę robić za gosposię. Coraz częściej nie mam ochoty. Ale w czasie mojej choroby był pomocny. To jest ten bonus(a wcześniej ja obiegałam jego, bo zachorował i zapewne mnie zainfekował).

    OdpowiedzUsuń