Mam znajomego... który
zawsze mówił : - ciągłe powtarzanie "nie mam czasu" jest
niekulturalne... świadczy o nieposzanowaniu rozmówcy i braku wewnętrznej
organizacji człowieka. Tak... Ten starszy dystyngowany pan nigdy nie kończył
rozmowy zdaniem "lecę bo nie mam czasu". Uważał bowiem że pominięcie
słowa "dla ciebie" nie czyni go grzeczniejszym. Rozmowy które musiał
przerwać właśnie z powodu pośpiechu kończył:- "zadzwonię do ciebie i
umówimy się na pogaduchy lub od razu umawiał się na konkretny dzień i godzinę.
Takie zachowanie czyniło go nie tylko osobą wyróżniającą się kulturą... ale i
poszanowaniem rozmówcy. Mimo iż był człowiekiem wyjątkowo zapracowanym,- dla każdego
znajdywał chwilkę czasu na zwykły, ludzki kontakt. Słowa "znajdywał'
użyłam we właściwiej formie. Odszedł... zostawiając po sobie wspomnienie
człowieka wyjątkowego, który jak mówią teraz znajomi "potrafił opanować
czas". To prawda że często wydaje się nam jakby czas przyspieszył... Jakby
biegł inaczej jak kiedyś i skracał nam nasze życie w wyjątkowy sposób.
Dostosowujemy się do nowego sposobu na istnienie zostawiając w tyle miłe
zwyczaje. Co zyskujemy a co tracimy? Ocenę zostawiam Wam. Ja swojej już
dokonałam.
Odnośnie czasu... MAMY
WIOSNĘ!
U mnie przygotowania do
niej i świąt rozpoczęłam od zewnętrznego wystroju mieszkania. W korytkach
kwitną prześliczne bratki a w wiszącej donicy "zakwitły" krokusy.
Uwieszone świąteczne jaja, zwracają uwagę przechodniów.
Sprzątanie
całego mieszkania załatwił Długi. W obustronnym milczeniu... bo z doświadczenia
wiem, że podczas tych czynności lepiej się do niego nie odzywać. Dostał listę
czynności jakie należy wykonać i już. Zdążyliśmy wywieźć do media zepsuty
sprzęt który "zawalał" nam korytarz. Wprawdzie "po ciemku"...
ale niestety z pracy młody człowiek przychodzi już o zmroku. Krzątałam się po
domu... krzątałam... i do świąt jakoś przygotowałam. Tylko kociak nygusował i
spał grzejąc "nogi" o żeberka grzejnika.
Sprzątanie
zakończyłam uwieszeniem wianuszka wielkanocnego na oknie.
Jest sobotni wieczór...
Dopiero teraz odebrałam pocztę i nie chce mi się nawet przejść na fotel. Ciągle
czuję osłabienie. Nie mogę "uciągnąć" wręcz nóg, by przejść kilka
kroków. Zmierzyłam w końcu ciśnienie. No tak 96/62... mimo wieczoru- kawa. Może
postawi mnie na nogi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz