widgeo.net

niedziela, 4 października 2015

SENIORKI I SENIORZY...



Przyszedł czas na uporządkowanie swojego organizmu a konkretnie przewodu pokarmowego w zakładzie lecznictwa zamkniętego. Zapisana w kwietniu... w połowie września zostałam przyjęta na oddział w jednym... z będących w czołówce na liście ministerstwa,-  zakładów w naszym kraju. Badania są wykonywane nawet w niedzielę... by w poniedziałek można przeprowadzić operację. Operacje i zabiegi są wykonywane od "bladego świtu" po "ciemną noc". Operatorzy przyjeżdżają z pobliskiego miasta wojewódzkiego i grzebią w ciałach całe dnie. Szpital ma świetne wyniki i wiadomo dlaczego. To kombajn do zarabiania kasy poprzez takie właśnie usługi. Poprzez swoją pozycję w rankingu mają dostęp do kasy krajowej i unijnej... nabywają specjalistyczny sprzęt... i wynajmują specjalistów. "Linia produkcyjna" idzie dniem i nocą a za nią następna kasa. Przyznam że nowoczesny sprzęt i udoskonalenia to już XXI wiek. Może gorzej jest z empatią personelu... ale przy takiej rotacji pacjentów, trudno żeby mogło być normalnie, czyli tak- jak powinno być. W wąskim wyspecjalizowaniu się oddziału zapomniano np. o diabetykach. Na oddziale nie ma glukometru.... podstawowego urządzenia, które posiada w domu prawie każdy "cukrowiec". W przypadkach podejrzenia o hipoglikemie pielęgniarki pytają pacjentów czy posiadają przy sobie takie urządzenie. Jeśli nie- przychodzi z laboratorium kobitka... pobiera krew... a wynik jest za pól godziny. Jeśli faktycznie pacjent w takim stanie się znajduje... przez te pół godziny może zdążyć "zejść". Pielęgniarka nie poda przecież glukozy bez zlecenia... a lekarz, nie zleci bez wyniku badania. Pielęgniarka radzi... :"proszę coś zjeść". A co może zjeść pacjent szpitala jeśli nie jest to pora posiłku? O nieprawidłowościach można by jeszcze długo. Napatrzyłam się..... oj napatrzyłam,- a że trochę pojęcia o medycynie mam... włosy stawały dęba, a oczy przypominały deserowe talerzyki. Ale nie o tym chciałam dziś...- nie o tym. Już raz wspominałam o grupie naszych obywateli którą elegancko nazywamy "grupą jesienną". Pracowałam wśród ludzi trzeciego wieku i w szpitalu miałam okazję leżeć z 3 paniami... seniorkami. Yesu... gdyby nie miejsce w którym się znajdowałyśmy... myślałabym że to najzdrowsze i najżwawsze istoty na tej ziemi. Buzie nie zamykały im się nawet po operacjach. Wybudzone nawijały bez przerwy... a że słuch już nie ten... o wypoczynku, czy drzemce w dzień -nie było mowy. W nocy raczej też... bo w pewnym wieku podczas snu... zapada się część gardła i po prostu się chrapie. Znam więc już wszystkie choroby i proces ich leczenia, wszystkich trzech pań. Znam z opowiadanie ich rodziny i wszystkie problemy jakie je nękają. Wiem kto (według tych pań) jest dobry a kto zły... i gdyby osoby te wiedziały jak zostały "obrobione" nigdy w odwiedziny do tych pacjentek by nie przyszły z kilku powodów. W ślad za tym co pacjentki opowiadały, należało wnioskować, że leżę z ideałami niedocenionymi przez rodzinę i otoczenie... a brak widoku aureoli i skrzydeł u ich ramion, jest jakimś nieporozumieniem. "Mogłaś sobie radzić..."- usłyszałam od Długiego... A jakże radziłam. Czytałam książkę... ale jak tu czytać, gdy głośno jak na targu? Słuchałam muzyki (niech będzie błogosławiony wynalazca słuchawek)... ale panie wówczas mówiły jeszcze głośniej- żebym słyszała. Najgorzej było w dniu... w którym wszystkie trzy panie się pokłóciły,- a ja leżałam półprzytomna po zabiegu. Ich głosy dudniły w mojej głowie jak krzyki w studni i kłuły w mózg jak szpilki. Wówczas po raz drugi runął w mojej jaźni wizerunek seniora. Był dość idealny. Starsza, spokojna pani. Łagodna, empatyczna i wyrozumiała poprzez doświadczenia jakich doznała podczas życia. Życzliwa i gotowa na pomoc ( w ramach swoich możliwości). Potrafiąca się zachować w różnych miejscach i sytuacjach. Niedemonstrująca swojej wiary.. nienarzucająca jej i siebie. Modląca się cicho i z godnością. Traktująca otoczenie w sposób w jaki sama chciałaby być traktowaną. Niezwracająca uwagi na swoją osobę, gdy w pobliżu znajduje sie facet.
A panowie seniorzy? Nic dodać i nic ująć. Czym starszy i "chorszy"... tym bardziej starający sie udowodnić otoczeniu że jest zupełnie odwrotnie. Wieczni chłopcy i Don Juani zdający  się często nie zauważać, ze woda służy nie tylko do picia.
Że nie jestem lepsza bo ciągle zrzędzę? A może to nie zrzędzenia a tylko baczne obserwacje?
Zdrowsza,- macham wszystkim pogodnie w tą piękną, polską, kolorową jesień.


2 komentarze:

  1. Witaj Aniu.
    Ja już niczego nie muszę porządkować z wyjątkiem moich zdjęć...
    Cieszę się, że czujesz się zdrowsza. Trzymam kciuki, bo szlachetne zdrowie...
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojejej! Muszę zapamiętać, co napisałaś, bom już w tym niedobrym wieku, i nie chciałabym za nic na świecie, aby ktoś o mnie jako wrednej staruszce pomyślał! ;-))))))

    OdpowiedzUsuń