Pod koniec
października ubiegłego roku,- odszedł od nas mąż mojej koleżanki… a mój kolega.
Bardzo się kochali,- ale los losem i
Stwórca swoje plany ma. Została sama w przepięknym domu w jeszcze piękniejszej
okolicy. Nie jeździła już z ukochanym do lekarza czy szpitala… a wychodziła
wykładać karmę leśnym ptakom. Pewnego dnia… przed świętami… wychodząc do
zmrożonego ogrodu, spotkała na schodach kotka. Nie był maleństwem, z pewnością
nie miał jednak więcej niż kilka miesięcy. Miauczał i kocim zwyczajem wił się wokół
nóg i łasił. Szlachetne serce Bożenki nakazało jej wrócić do kuchni i wyłożyć
gościowi co miała w lodówce. Miała tylko kiełbasę… a ta okazała się dla
zwierzęcia rarytasem. Od tej pory towarzyszył jej w jej siedlisku. Za każdym
spotkaniem swoim niewielkim kocim ciałkiem dawał oznaki sympatii… która z dnia
na dzień przeistaczała się w kocią miłość. Minął nowy rok. Zwierzę nie
odchodziło, choć jego zachowanie wskazywało na to, iż jest najprawdopodobniej
czyjąś własnością. Wczorajsza rozmowa sugerowała że przybysz zostanie na stałe
i stanie się towarzyszem życia młodej wdowy. Dostał swój koszyk i ręcznik. Wiadomo
już… że pierwszym krokiem będzie wizyta u weterynarza. Ludzie mówią… że nie powinniśmy
sami wybierać zwierzęcia. To one decydują z kim zostaną a z kim-nie. Nikt nie
powinien żyć samotnie. Stwórca o tym wie i ktoś pojawił się… by dać namiastkę
tego,- którego już nie ma. Każdy powinien mieć kogoś do kochania i Bożenka już
chyba ma.
Relacja wideo z mojej ptasiej stołówki (obiecana)- na pasku bocznym.
Relacja wideo z mojej ptasiej stołówki (obiecana)- na pasku bocznym.
Niech im Obojgu będzie ze sobą dobrze! :-)))
OdpowiedzUsuńWitaj Aniu.
OdpowiedzUsuńTo smutne, ale dalej już optymistycznie. A może to reinkarnacja?
Pozdrawiam serdecznie i do siebie zapraszam.
Michał