Panowie także oglądają
modowe nowości. Z okazji urodzin dostałam przepiękne kolczyki z perłami.
Pierwszy rzut oka ocenił je jako zbyt duże… wyzywające… niepraktyczne. Gdy
jednak usłyszałam cichy szept że są podobne do tych które nosi księżna Kate…
nie rozwijałam już tych ocen ani ciut więcej. Faktycznie… gdyby były w formie
łezki a nie kulki byłyby identyczne. W całej więc swojej babskiej głupocie
założyłam na uszy i usiłuję się do nich przyzwyczaić. Nigdy nie lubiłam
kolczyków. Zawsze drażnią moje małżowiny… bo niestety ciało mam na takie ozdoby
zbyt wrażliwe, ale przekłułam sobie onegdaj… jako przekłuwały wszystkie moje
koleżanki. Tak więc paraduję od trzech
dni z łzami morza w zaróżowionych uszkach. Najgorzej w nocy… Lubię przytulać się
do „jaśka” jednak na razie muszę ograniczyć do minimum te nocne „pieszczoty”.
Mijają więc dni i noce… Uszy różowe….a perły śliczne. Wytrzymam….- dla „piękności”
wytrzymam.
Z innych domowych newsów…. Młody facet który ze mną mieszka –
zaręczony! Rozmowa dyscyplinująca – przeprowadzona. Na razie jakby zrozumiał i
jest nienormalnie bo sielankowo. Niechby tak nienormalnie zostało.
Witaj Aniu!
OdpowiedzUsuńW moim wieku już nowości modowych nie ogladam. No i raczej tradycjonalistą jestem, dżinsy, skóry i takie tam inne duperele.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Mnie juz moje kolczyki w uszy nie "gryzą", to może też się przyzwyczaisz!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za wieczną sielankę! :-)))