Zdarza się sen… który
przerwany,- po ponownym zaśnięciu kontynuuje się w przerwanym momencie. Zdarza się
sen… po którym śnioną osobę widuje się po niedługim czasie. Zdarza się także, że
pragnie się zobaczyć kogoś we śnie… myśli się o tym… przywołuje skojarzeniami i
niestety sen się nie ziszcza. Ze snami jest tak różnie…. i tak nic nie wiadomo…
jak ze śmiercią. Pisałam już kiedyś… w czasie gdy malowałam Giocondę da Vinci,
że śniła mi się rozmawiająca ze mną. Wobec jednak mojej wrażliwości
energetycznej… nic mnie już nie dziwi,- a reakcją jest jedynie podejrzenie o
fiksację świadomości.
Od paru miesięcy…
każdego tygodnia a niekiedy codziennie śni mi się osoba, której nie widziałam
bardzo… bardzo dawno. Niejako jest ona ze mną spokrewniona… W pewnym sensie
bardzo bliska…- jednocześnie ktoś, kto kiedyś bardzo mnie zranił. Zranił do
tego stopnia… że jeszcze dziś samo wspomnienie wywołuje ogromne emocje i stres.
Tego właśnie człowieka widuję ostatnio
bardzo często w swoich snach. W sytuacjach bardzo realnych… mogących się
zdarzyć… i potwornie męczących.
Początkowo pomijałam te
zdarzenia,- zapominając po przebudzeniu dość szybko, nieprzyjemne nocne
spotkanie. Taka dość obojętna sytuacja, trwała około dwóch miesięcy. Potem noce
zaczęły się robić męczące. Po przebudzeniu w trakcie trwania snu- nie mogłam
zasnąć… i jakiś niepokój plątał się już do rana. Dni mijały normalnie… aż po
pewnym czasie to,- co działo się jakby obojętne, zaczęło stawać się koszmarem.
Coraz gorzej spałam a dnie po takich nocach stawały się czasem… w którym
zaczęłam zastanawiać się nad powodem takich mar sennych. Czy człowiek ten
potrzebuje mojej pomocy? Czy jest chory i chce kontaktu?... Może już odszedł i
energia błądząca gdzieś w przestworzach chce mi coś przekazać? W geście
rozpaczy, moje wieczorne modlitwy rozszerzyły się o prośbę do Stwórcy… by
oszczędził mi- tych stresujących mnie spotkań. Nie oszczędził mi ich Stwórca.
Nie zareagował… Nocne mary trwają nadal. Zrobiłam się nerwowa… płaczliwa…
niespokojna i kapryśna. Nie mam kontaktu z tą osobą. Nie wiem czy ma i jaki
jest numer telefonu jaki używa. Podejrzewam że mieszka tam,- gdzie dawniej… Nie
pojadę przecież jednak i nie stanę pod domem. Nie mogę nikogo prosić o pomoc i
przysługę… Nie chcę by ktokolwiek wiedział…
Dziś… Dziś to pierwsza
spokojna noc. Przespana całkowicie bez przerw i mar sennych. Jestem mocniejsza
i nieco spokojniejsza. Paradoksalnie zaistniała, bo wczoraj przed zaśnięciem
myślałam o swoim problemie. Więc myśli- nie mają jednak wpływu. To coś zupełnie
innego…
Nie wiem czy
kiedykolwiek wyjaśnię to- co dzieje się… i tak bardzo mnie obciąża. W tej
chwili ważne jest to,- że spałam dziś spokojnie. Że jestem bardziej wypoczęta i
mogę normalniej funkcjonować.
Witaj!
OdpowiedzUsuńNie znam się na snach i rzadko swoje pamiętam. Najczęściej śnią mi się sytuacje, które miały miejsce kilkadziesiąt lat temu, a których nie chciałbym już przeżywać. Wtedy budzę się z ulgą. Bywają sny "prorocze", które się spełniają, ale najpewniej dlatego, że o tym się myśli.
Jeśli chodzi o Twój sen, to może być reakcją na nieprzebaczoną krzywdę, której kiedyś doznałaś. Nieprzebaczona krzywda siedzi głęboko w podświadomości i daje znać o sobie. Może warto ją wybaczyć?
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Pani Anno! Sen- mara, Bóg- wiara. Podświadomość przyjęła temat i teraz konsekwentnie zsyła na Panią zwidy. Odrzucić! Nie myśleć!- przejdzie. A z okazji święta miłości życzę żeby Pani czuła się zawsze kochana, bo na pewno tak jest i to wielokrotnie. Pozdrawiam Robert.
OdpowiedzUsuńps. Karteczka w skrzynce ----<------<-------(@
Zawitałam tu do Ciebie prostą droga od Michała... Jakby połączyć te dwa komentarze. Problem zawsze dotyczy, choćby nam się wydawało inaczej... nas samych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Ależ mi się tu podoba.... muszę sobie zapisać ten blog, ta muzyka mnie zaczarowała! A sen... jak twórczość znakomita! pozdrawiam
OdpowiedzUsuń