Idą
ku mnie tylko kalinami,
po cierniach, po sinych jagodach,
umarli znajomi, kochani.
Idą ku mnie tylko po szelestach,
między wichry zadyszane wplątani:
"Ty ty?! Ach, cóż za pogoda..."
Od szronów – brwi ich siwe,
młode rzęsy dziwnie ociężały...
I głaszczę ich, choć wiem, że – nieżywi...
znajomi... ci, których kochałam...
Młodzi zamyśleni, zmarnowani,
idą ku mnie umarli, kochani.
po cierniach, po sinych jagodach,
umarli znajomi, kochani.
Idą ku mnie tylko po szelestach,
między wichry zadyszane wplątani:
"Ty ty?! Ach, cóż za pogoda..."
Od szronów – brwi ich siwe,
młode rzęsy dziwnie ociężały...
I głaszczę ich, choć wiem, że – nieżywi...
znajomi... ci, których kochałam...
Młodzi zamyśleni, zmarnowani,
idą ku mnie umarli, kochani.
Kazimiera
Iłłakowiczówna
Witaj Aniu.
OdpowiedzUsuńNie wiedzieć czemu, ale lubię Święto Zmarłych. Jakoś się wyciszam, spowalniam i wiele wspominam o tych, którzy odeszli i o swoim życiu.
Pozdrawiam serdecznie i do siebie zapraszam.
Michał