I
tak się stało… że przybyła nam jeszcze jedna klasa: 500+
bo
jak nazwać dzieci które z uwagi na datę urodzenia są lepsze?
Bez
pierwszego dziecka nie byłoby drugiego ale właśnie to drugie jest lepsze i
otrzymuje od państwa daninę w postaci 500 zeta. Następne też są lepsze… nawet
gdyby wyrosły na nic nie wartych obywateli. I zastanawiam się jakie wyrośnie to
pokolenie 500+ skoro na następne ciąże decydują się w ogromnej liczbie kobiety
które nie lubią, nie chcą… teraz już zdecydowanie nie będą pracować. Miesza mi
się już pojęcie że to rodzice utrzymują dzieci z określeniem że to dzieci
utrzymują rodziców. Niedawno zwolniono z pracy jedną z dziennikarek, która
miała odwagę napisać prawdę o pokoleniu 500+. Od razu zaznaczam, że nie piszę o
rodzinach, dla których program 500+ jest faktyczną pomocą dla dzieci,- a
pieniądze wydawane zgodnie z ich przeznaczeniem. Piszę o tych „matkach” które
decydują się na poczęcie nowych członków rodziny tylko dla tych paru groszy z
programu. Teraz będzie fajnie bo będzie kasa… a jak dzieciaki podrosną i
potrzebne będą naprawdę duże pieniądze „jakoś się poradzi”. W krytycznych
sytuacjach stworzy się sytuację w której państwo zabierze dzieciaki do rodzin
zastępczych. W mieście w którym mieszkam, już po pierwszych miesiącach MOPS w
stosunku do niektórych rodzin zastosował alternatywę. Obiady w szkole ( dla
drugiego dziecka a dla pierwszego nie)… Bon na zakupy w sklepach z artykułami
do szkoły… Zakup opału na zimę. I tutaj dopiero zobaczyłam, że nie ma sytuacji
w której polak by sobie nie poradził. Podjeżdża facet z wozem załadowanym
węglem. Podchodzi osoba dla której węgiel jest przeznaczony i następuje swoiste
rozliczenie. Po odliczeniu bakczyszu wozak daje kasę odbiorcy i odjeżdża
nierozładowanym samochodem, by opał sprzedać komuś innemu po „atrakcyjnej
cenie”. W takich rodzinach nie ma już problemu aborcji, bo każda ciąża jest na
wagę złota. Dzieciaki źle odżywione, bez wykształcenia… wychowane na
niewłaściwych wzorcach, będą nowym pokoleniem Polaków. Taka jest prawda! I
jakkolwiek będziemy ją otulać w delikatne słowa i nieprawdziwe argumenty… takie
pokolenie już nam rośnie. Mądrzy ludzie mówią… że z każdej sytuacji jest
wyjście. Wielki czas by je znaleźć i zastosować, bo rodzinom pomóc trzeba.
Zawalczyć o przyrost naturalny czas już wielki… ale róbmy to z głową. Mamy tylu
mądrych ludzi w kraju…
Ze
spraw domowych było wszystko. I praca wiosenna by balkon był azylem do
odpoczynku...
„Koniczynka
czterolistna” na balkonie i truskawki pnące…
I
przetwory letnie były…
Maleńkie
akwarium z rybką z muszelek było i własnoręcznie wychodowane na balkonie
pomidorki.
Nalewka
cytrynowa o smaku kawy była i smalec ze skwarkami…
Obiadki
były i własnoręcznie robione koszyki z papieru były
Marmoladka
ze śliwek była i wypoczynek wieczorem na balkonie był.
Były
kwiaty z ogrodu od przyjaciół i fiołki afrykańskie zakwitły.
Były
hafty własnoręcznie dziergane i dni różne były…
Lepsze…
gorsze…
I
przyszedł trudny październik. Walka o siebie… niepewność i łzy, które same
płynęły z oczu. Wygrana z losem… ale i śmierć była. Odszedł przyjaciel, na
którego zawsze mogłam liczyć.
Żegnam
Cię Wojtusiu… Zawsze będziesz w moim sercu, bo na to zasłużyłeś…
Witaj Aniu.
OdpowiedzUsuńCo do 500+ to mam podobne zdanie do Ciebie...
Poza tym jest kwieciście, smakowicie i...
Współczuję odejścia na zawsze przyjaciela Wojtka.
Non omnis moriar... w pamięci innych.
Pozdrawiam serdecznie i do siebie zapraszam.
Michał