Lato...- jak corocznie najbardziej
pracowity okres czasu. Brakło mi czasu na wystawy. Nie nadążam i wszystko jakoś
szybko się kurczy. Oprócz prac jakie powstały...
czas gromadzenia zapasów
ekologicznych na zimę i opieki nad roślinami które zaglądają mi już do innych
okien.
Nawet hibiskus w tym roku sprawia się jak
nigdy dotąd i mam nadzieję że przez zimę nie zmarnieje jak poprzedni.
Tylko posadzony wiosną cis - nie wytrzymał
panujących upałów. Podejrzewałam że może zmarnieć z uwagi na bardzo skąpy
system korzeniowy z jakim go nabyłam. Mam pewne plany dotyczące następcy ale
zobaczymy wiosną. Podarowane pomidory to niestety nie miniaturki. Okazały sie
olbrzymami koktajlowymi, które mają już (mimo cięcia) ponad metr osiemdziesiąt
wysokości. Dlaczego bawię sie w ekologię? Nie z powodu panującej mody... Mój
żołądek nie wytrzymuje ogromu chemii zawartej w sprzedawanej żywności. Walki
jakie toczę z przewodem pokarmowym na razie są na etapie zaplanowanej na połowę
września cholecystektomii... a przetwory z owoców mają pozwolić przetrwać okres
zimowy. Stoją wie rządkami musy i galaretki z rabarbaru, agrestu, truskawek,
porzeczek, bananów i innych sezonowych owoców. Obok wynoszą się ich wysokości
kompoty w "litrówkach". Tak...- są tam moje ulubione morele i
brzoskwinie... truskawki i wiśnie. Niestety nie udała się, bo sfermentowała,-
fasolka szparagowa i całość musiałam wyrzucić. Robiłam pierwszy raz w życiu i
coś musiałam zrobić "nie tak". Nie- nie będę mroziła z uwagi na małą
powierzchnię zamrażalnika. Właśnie kiszę ogórki. W tym roku po okresie kiszenia będę
pasteryzowała. Będą jeszcze pomidory i następne dojrzewające owoce. Młody
zasponsorował nową szafkę, wiec sama daję radę z upychaniem letnich skarbów. Do
tego czasu musiałam toczyć walkę o znoszenie słoików do piwnicy bądź wkładanie
na pawlacz. W kuchni w sporym słoju stoją "nacukrowane " wiśnie. Nigdy
nie robiłam soku w ten sposób... nawet w Internecie nie mogę znaleźć przepisu
na takie właśnie wykonanie. Na razie stoją i wydają z siebie sok,- a ja
prowadzę walkę z muszkami owocówkami, żeby ani jedna nie zepsuła mi mojego
przetworu.
Na tapecie... a właściwie sztaludze,
stoi praca... mająca być prezentem na "śluby wieczyste". Mamy w
rodzinie siostrę zakonną i właśnie przyszedł czas ślubowania swojemu
Oblubieńcowi. Odpowiednik "wyświęcania" na księdza wydaje mi się być
nieco dziwny, bo otrzymują zakonnice srebrne obrączki... ale może to ja jestem
dziwna i nie chce zrozumieć tego, co dla innych jest oczywiste. Całe listy
ewentualnych prezentów spisywane przez te młode osoby, krążą po rodzinie i
"czynione" są zakupy jak na wesele. No cóż... nie dostosowałam się do
życzeń. Siostra Eliana otrzyma reprodukcję obrazu Oblubieńca, który wisi w
przyklasztornym kościele, własnoręcznie wykonaną kartkę z życzeniami na wybraną
drogę życia z informacją o mszy "za powołanie". I tak patrząc na całą
organizację przedsięwzięcia... jestem zniesmaczona. Zapomniano bowiem o
skromności... pokorze i wzniosłości
uroczystości. Jej główna bohaterka zgubiła chyba także gdzieś poczucie sprawiedliwości, miłości nie tylko bliźniego
ale i najbliższych. Jeśli mamy bowiem jakiekolwiek wątpliwości, a w każdej
sytuacji konfliktowej takie powinny być, należy je samemu rozwiać by spokojnie
wznieść ręce do Najwyższego.
Uroczy Pantofelek już przekwitł.
Witaj Aniu.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne obrazy. No cóż, lipiec to pora dojrzewania pewnych owoców i innych darów bożych, wię trzeba je zaprawiać na zimę. Jesień jest jednak bardziej owocna. Na ślubowaniu zakonnic się nie znam, ale one ślubując otrzymują obraczkę, a księża są jedynie wyświęcani i chyba oprócz skierowania na parafie nic nie dostają. Nie licząc prezentów od rodziny.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Porada na przyszłe wekowania warzyw strączkowych. Po zalaniu solanką słoiki gotuje się przez godzinę, zostawia na 24 godz. Ponowne gotowanie przez pół godziny, i po kolejnych 24 godzinach - przez 15 min. Nie ma mozliwości zepsucia się! Sprawdzone osobiście! :-)))
OdpowiedzUsuńJa tez nosze srebrna obraczke ,cholera chybaj jestem bratem zakonnym hehehehh
OdpowiedzUsuńObrazy, szczególnie kwiaty, podobają mi się :) No i te na balkonie - rewelacja! Że też komuś odpowiada zamknięcie w klasztorze, podporządkowanie . To chyba z wygodnictwa i ciasnych horyzontów: w zakonie można wyłączyć myślenie.
OdpowiedzUsuńA ja wracam do mirabelek: właśnie tak robię:podgotowuję i potem przez grube sito przecieram. Za rok spróbuję podrylować:) Cieszę się, że mnie odwiedziłaś:) Serdeczności!