Pozbyłam się nareszcie
kaszlu i "wielkich słabości" po grypie. Potrzebny był niestety
jeszcze silny antybiotyk i tydzień "wydalania" z siebie wszystkiego
co zalegało. Tak bardzo ulżyło to moim cierpieniom, że przyszła wena i pędzel jakoś
sam wszedł do ręki. Lubię malować zimę więc powstały zimowe gęsi a w trakcie
jest zagroda. Musiałam zająć się komercją, więc w międzyczasie siadają na
podobraziach aniołki. Kwiaty na balkony już kupione. Wczorajszego ranka wsadziłam w korytka a pracowałam przy tym ponad 4 godziny. W końcu musiałam
uporządkować wiosenne roślinki i zastąpić je letnimi. Ile posadziłam?
Posadziłam 35 sztuk pelargonii, surfinii i petunii. Będą jeszcze i pomidorki koktajlowe
i cis, który zastąpi zmarniała tuję... i z pewnością jakieś cudeńko, które
wpadnie mi w oko. Na razie jestem spracowana i obolała od noszenia ciężkich
korytek. Dlaczego je nosiłam? Nosiłam bo Długi był wczoraj w pracy.
Z długim mam poważny
problem i nie mam pojęcia jakiego fortelu użyć by sobie z tym poradzić. Do tego
czasu... chłopak był szczupłym, leniwym, młodym człowiekiem z którego
przypadłością (lenistwo) dzielnie... acz często nieskutecznie walczyłam. Od
niedawna,- chłopak zamiast jeść... ŻRE!!! Nie..... Nie z głodu czy choroby. Nie
dlatego że więcej spala,- ale dlatego że sprawia mu to przyjemność. Pochłania
to, co naszykuję i dokupuje ponadto mnóstwo tuczących rzeczy. Gdy przyłapałam
go na tym że słoiczek Nutelli zżarł przez jeden wieczór, zrobiłam karczemną
awanturę. Zdarłam z Niego gatki i pokazałam rozstępy, jakie już mu się zrobiły na biodrach.
Przedstawiłam perspektywę cukrzycy i zawałów oraz innych dolegliwości i chorób związanych
z otyłością,- co w mojej rodzinie jest konsekwencją genetyczną. Tłumaczyłam jak
bardzo powinien szanować to,- że był normalnej tuszy i że przecież nie chodzi
głodny. Mięsień piwny ( zaczął niestety często pijać to tuczące świństwo)
wygląda jak u starszego pana. Rozmowa z dziewuchą niewiele dała. Często kupuje
jakieś "żarło"... (on) siedzą i jedzą. Czasami jadą popływać, żeby
panna młoda jakoś wyglądała na własnym ślubie. Nie wiem... Nie mam pojęcia,
jakich argumentów użyć by zmienić ten stan rzeczy! "Odchudzam"
obiady, jakie podaję... Jednak cóż to da, jeśli po obiedzie idzie do siebie i
podjada. Przez ostatnie dni nie miałam czasu gotować. Obiady robił sobie sam...
i przez dwa dni zjadł (tylko na obiad) 1,5 kg piersi z kurczaka obsmażanych na
tłuszczu. Następnego dnia kupił sobie trzy de volaille i pochłonął bez
mrugnięcia okiem z chlebkiem na jeden obiad. Bosze pomóż mi, bo nie wiem co robić.
Może "strzeli" żołądek albo wątroba? Nie życzę mu przecież źle, ale być
może opamiętałby się trochę! Może uchronił od gorszego kataklizmu dla własnego
organizmu. Na pytanie dlaczego to robi?- odpowiada. Jem bo mam akurat na to
ochotę!
Witaj Aniu.
OdpowiedzUsuńGrunt to zdrowie, bo ono szlachetne...
A z chłopakiem, no cóż, nie mam pomysłu, bo jak dietę wyegzekwować.
Pozdrawiam serdecznie i do siebie zapraszam.
Michał
Pewnie dopiero, gdy mu zdrowie nawali, ocknie się! Oby nie za późno!
OdpowiedzUsuń