No sporo czasu minęło
od ostatniego mojego wpisu.... sporo. Wszystko jednak co się dzieje na tym
świecie ma swoją przyczynę. Moje milczenie także miało. Pierwszy raz w moim życiu
nie sprzątałam sama na święta. Długi nie miał czasu bo awans zabrał mu resztki
czasu jakie spędzał w domu. Owszem dumna jestem z Jego sukcesów... ale niestety
przełożyły sie one nie tylko na dochody, ale także na czas jaki może poświęcać
domowi. Dumnie brzmi tytuł KIEROWNIK PRODUKCJI- prawda? Zabrał mi on jednak
młodego zupełnie. Ja- złożona niemocą nie myślałam nawet o sprzątaniu.
Zatrudniliśmy firmę. Pełna obaw i mieszanych uczuć czekałam na realizację
zlecenia. A gdy przyszedł młody, przystojny chłopak z wiadrem i kuwetą pełną
chemikalii chyba widział w moich oczętach powątpiewanie bo spytał: " mam sprzątnąć
jak własnej mamie na święta- tak? ;)" TAKKKKKKK przytaknęłam z aprobatą,
bo zrozumiałam że chyba chłopak wie o co chodzi. I sprzątnął......... Tak
jakbym sama sobie sprzątnęła. FACET... POSPRZĄTAŁ IDEALNIE... JAKBYM JA SAMA...
Zakupy robiliśmy
wszyscy. Ja... Długi z dziewczyną... część przywiózł kolega który ma "wejścia"
na giełdach. I tak załatwiłam święta... sylwestra i Nowy Rok. Z przyrzeczeniami
co do realizacji pewnych postanowień dałam sobie spokój. To nie działa od wielu
lat więc po co oszukiwać samą siebie.
Nierobem- nie byłam.
Złożona chorobą działałam na ile mogłam. Ponaprawiałam uszkodzoną pościel,
ręczniki i obrusy. Doprowadziłam do stanu używalności zabytkowy obrus. Ręcznie
robiony w początkach ubiegłego wieku. Naprawiłam.... doszyłam taśmy maskujące,
odplamiłam i wybieliłam.
Uszyłam kilka nowych,
część haftując własnymi rękoma. Na haftowanie poszewek na jaśki poświęciłam
także kilka dni. Teraz morduję się nad serwetkami do wielkanocnego koszyczka.
Marzą mi się richelieu, ale czy będę miała cierpliwość?
Grudniki kwitły przy końcu
listopada. W tym roku wyjątkowo obficie... i powtórzyły w połowie grudnia. Ot
tak postanowiły zrobić mi niespodziankę. Muchołapka także zamarzyła o
potomstwie i wypuściła pęd kwiatowy. Dostała w podzięce dwa dorodne pająki.
Czy dokarmiam ptaki???
No jasne!!! Dostają "słonecznika" i kule tłuszczowe. Dzięcioł także
przylatuje do stołówki. To mój ulubieniec. Na święta balkon ustroiłam w
zieleninę i robione ręcznie sikoreczki. Cudownie buja je wiatr.. a i zdarza sie
że prawdziwe sikorki na nich na moment przysiadają. Młodziutka sąsiadka z dołu
narzeka,- że łupinki od słonecznika zabrudzają jej balkon, ale co ona widzi
przez niemyte przez trzy lata okno?!
Choinka
ubrana i mieszkanie przystrojone na święta było.
Rozchodził się aromat
nabytych pachnidełek. Jak tradycja nakazuje... święta spędziliśmy godnie. Na
pasterkę naturalnie nie poszłam. Obejrzałam za to "spektakl"
urządzony przez bywalców studenckiego klubu, który niedawno otwarto naprzeciw
moich okien. Był krzyk młodej dziewczyny i striptiz jej faceta. Jego łzy i
wyznania że kocha tylko ją. Była krwawa bójka i powalenie na bruk półnagiego
agresywnego rozrabiaki. Wszystko to w oparach dymu papierosowego, na którego to
papierosa młodzież musiała wyjść. A ja stałam w oknie z bolącym kręgosłupem... i wydzierającym prawą
nogę bólem rwy. I tak myślę... Dlaczego po interwencji telefonicznej kilkorga
osób, policja przyjechała po pół godzinie? Czyżby w obawie o własne życie i
zdrowie?!
Choć z opóźnieniem,-
ale życzę wszystkim DOBRZE. By nikt nie był głodny i wszyscy czuli się
bezpiecznie. By każdy miał swój kąt do zamieszkania i prawdziwego przyjaciela. Byście
dawali radę chorobom i niesprawnościom. I nie oszukujmy się, że każdy ma tyle
lat na ile się czuje. Mamy jak każda rzecz datę stworzenia... i czas, dla
nikogo się nie zatrzymuje. Nie oszukamy go młodzieżowymi ciuchami czy modnymi
dla młodych samochodami. Nie zakryjemy zmarszczek młodzieżową gwarą i używaniem
wulgaryzmów. Wykorzystajmy swoje życie i czas jaki nam dano tak, byśmy byli
dumni z każdej przeżytej minuty. Ja- często czuje się już staro. Ale co tam....
MAM JESZCZE TYLE DO ZROBIENIA!!!
Witaj Aniu.
OdpowiedzUsuńCiekawy wpis...
W pewnym wieku odkrywamy, ze mamy jeszcze wiele do zrobienia...
Dlatego warto wykorzystać życie w ciekawy i konstruktywny sposób.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał