O tym, że nie lubię
świąt wszyscy wiedzą od czasu… gdy zabrakło rodziców. Nie lubię… jednak
celebruję i nigdy niczego na święta nie brakowało. Było wszystko o czym
tradycja mówi. W tym roku Długi zawitał nawet do sklepu z dewocjonaliami,-
celem zakupu opłatka wigilijnego. Wystane przez godzinę ryby… do teraz zajmują
miejsce w lodówce. Było jak było i dobrze że się skończyło. Teraz trzeba
jeszcze przeżyć sylwester i nowy rok.
Straciłam jeden z
dochodów. Może to i nie tragedia… bywają większe, ale zawsze to uszczuplenie
portfela. Właściwie upierdliwa to była „robota” i ludzie namolni, jednak
dawałam radę. Następca… jak podejrzewam nie spełni oczekiwań zleceniodawców…
jednak przekonają się o tym dopiero po nowym roku chociaż… Chociaż chyba już
teraz mają takie podejrzenia. W każdym razie ja- już tam pracować nie będę. Wydęłam
się na ludzi z taką ignorancją. Niewiedza ich nie usprawiedliwia tak… jak nie
usprawiedliwia nieznajomość prawa.
Nie akceptuję… i nie
mogę się przyzwyczaić do tego co dzieje się teraz w firmach. Walka podjazdowa o
pensje… stanowiska… czy względy szefów. Walka podjazdowa lub jawna… Obmowy,
skargi i co gorsza kłamstwa. Tyle się tego
nasłuchałam w te święta, że włosy jeżą się na głowie. Nie wyobrażam sobie pracy
w takiej firmie, choć i mnie przecież zdarzyło się utracić zlecenie. Walka o
stanowisko i kasę nie może przecież zasłonić honoru, dumy i człowieczeństwa. Gdy
patrzę jednak na klasę rządzącą chce się krzyczeć że „przykład idzie z góry”. No
bo idzie.
Nowy rok niesie
sporo zmian. Część wiadomych a część niewiadomych,- i podejrzewam że te
niewiadome nie będą popularne bo będą złe. Tak- jak było zawsze.
Uśmiechu jednak
oczekuję bo „idzie” na dłuższe dni. Myślę… że te najkrótsze już odchodzą i z
każdym dniem będzie teraz lepiej.
Cebulki wsadzone na
balkonie jesienią- wypuściły już „kły”. Mam nadzieję, że nie zmarzną i doczekam
się przecudnych bukietów na wiosnę.
Stołówka ptasia –działa.
Karmy ubywa… a dzięcioł przylatuje już codziennie. Długi ostatnio stwierdził że
mam rękę do zwierząt i nie zdziwi się jak pewnego dnia na balkonie ujrzy…-
słonia. A ja myślę, że nie o rękę chodzi a miłość. Ja po prostu kocham
zwierzęta.
Witaj Aniu.
OdpowiedzUsuńObyś zył w ciekawych czasach... To chińskie porzekadło. I w takich czasa żyjemy.
Na szczęście ja już nie muszę się scigać w wyścigu szczurów...
Lubię zwierzęta.
Pozdrawiam przednoworocznie.
Michał