Pęd ludzi do władzy i
zaszczytów jest przerażający. Zero honoru i ambicji… zero wyobraźni jeśli chodzi
o obowiązki. Z resztą,- obowiązki można przerzucić na podwładnych i samemu
zlizywać owoce czyjejś pracy. Kontakty ze znienawidzonymi ludźmi zawsze można
odnowić…- nawet jeśli ci wiedzą że robimy to tylko dla zaszczytów. No po prostu
TFU chciałoby się zrobić. Jak zwykle w milczeniu ale bacznie, przyglądam się sytuacji
panującej na uczelni. Porzygałabym się na niektóre indywidua, bo patrzeć na te
wredne gęby już nie mogę. Pocałowaliby w tyłek kloszarda… żeby tylko osiągnąć
jakieś tam swoje sukcesy. Podpisano ze mną umowę na okres dłuższy niż z innymi.
Nie prosiłam o to… i dowiedziałam się o tym dopiero,- gdy zaproszono do
kontaktu. Jakie będą te „nowe władze” dowiem się 30 stycznia… a kto stanie na
ich czele- kilka dni później. Gdy poproszą o współpracę,- wyrażę zgodę. W końcu
z czegoś muszę żyć. Na szczęście moja praca to dzieło samodzielne i nie będę
musiała codziennie patrzeć na te wredne gęby. W całej swojej wredności… proszę
jeszcze los, by usunął z mojej drogi zawodowej jednego pana. Wszak jego własna
żona zwraca się do niego per „wstrętny dziadzie”- więc moje odczucia
najprawdopodobniej są właściwe. Że konkurencja?... nie drodzy państwo. Ten pan
nie jest moją konkurencją. Określenie jakiego używa jego druga połówka jest
adekwatne do charakteru i postępowania. Jest jak stary, brudny frędzel wiszący
i kołyszący się przy każdym ruchu…. przy okazji zbierającym każdy pruszek unoszący
się w powietrzu. A nóż się przyda… a conajmniej zwiększy objętość frędzla
pozwalającą na efektowniejszą ekspozycję.
Tak więc nowy rok
rozpoczął się wieloma znakami zapytania.
O systemie emerytalnym
powinnam się dla zdrowia własnego nie wypowiadać… bo i słowa niecenzuralne padałyby
jak muchy po „RAJDZIE”. Jeśli bowiem
obywatel kraju… w którym żyje i płaci przez 67 lat podatki (tak-tak długo… -bo
rodzice utrzymując go i nabywając towary płacą haracz) zostaje „na lodzie”… a
po ponad czterdziestu latach pracy otrzymuje grosze emerytury- to nie ma słów
na określenie tego kraju. Właściciel firmy… zatrudniający pracowników… i
niepłacący za nich ZUS,- wyjeżdża z grubym portfelem za granicę… i ma w tyle
cały świat. Pytam jeszcze….- dlaczego okres zatrudnienia na umowę/zlecenie nie
jest brany pod uwagę do obliczania czasu zatrudnienia? Przecież składki -ZUS
dostanie! Ale przecież kraj jest takim- jacy są ludzie nim rządzący… a przecież
tych nie obchodzą obywatele pomiędzy jednymi… a drugimi wyborami.
Nadal maluję prace na
wystawę,- której termin przesunął się z lutego na marzec. Szkoda, bo w lutym
muszę opłacić ubezpieczenie autka. Na początku marca- przegląd techniczny.
Powinnam właściwie kupić nowe opony i co/nieco wymienić w pojeździe. Potrzeb
więcej niż przychodów…- jak zwykle.
Witaj!
OdpowiedzUsuńO tempora, o mores... Chińczycy mają przekleństwo - obyś żył w ciekawych czasach. I najpewniej w takich właśnie żyjemy. W czasach, gdzie pęd do kariery, pieniędzy pozbawia wrażliwości, odmóżdża i odczłowiecza.
Pozdrawiam serdecznie i do się zapraszam.
Michał
Bo w tym kraju jest tak, że dba się o swój portfel, władzę, zaszczyty, profity wszelakie, tylko nie o CZŁOWIEKA. Ale nic to medialna kobieto :) następnym razem, proszę nie uciekać przed mikrofonem i udzielić wywiadu. :))
OdpowiedzUsuń