Nie skończyłam „zaprzęgu”…
Nie zdążyłam… Obraz stoi na sztalugach. Trochę (znów) niedomagałam…
Przygotowywałam prace na wystawę… Zaczęłam roboty przygotowawcze do zamówionego
informatora. Sporo przy nim będzie pracy oj sporo… Szata graficzna to „pikuś”.
Zleceniodawca nie potrafi poradzić sobie z całym wnętrzem i dostarczając mi
materiały oczekuje,- opracowania
całości. Najśmieszniejsze jest to… że tak właściwie niewiele ma na to wszystko
kasy. Dlatego planowany biuletyn zamieniono już na informator. Domyślam się nawet
ile będzie poprawek po przedstawieniu projektu. W tej chwili sami nie wiedzą co
chcą i jak to ma wyglądać. Posiedzę… zrobię… przedstawię… a skoro nie miałam
ŻADNEJ pomocy z ich strony, ograniczę poprawki do minimum. Te korekty wymusi
ego każdego z członków zarządu. Każdy bowiem z nich, wnosząc poprawki…
oczekiwał będzie swojego nazwiska na czołowych kartkach wydawnictwa. Tak zawsze
jest i na to jest jedyna rada. Żądam by poprawki zrobili sami w gotowym już przecież
projekcie. W takich sytuacjach okazuje się, ze nikomu nie chce się tego robić… i dochodząc do wniosku że właściwie jest OK. wycofują
się z wymyślonych dziwactw. Siadam do pracy… Piękne, ostatnie dni nie dodały mi
życia”. Dla poprawienia nastroju kupiłam trochę ziemi… cebulkę dymkę… i
posadziłam w pojemnikach na szczypior. Cudnie kwitną otrzymane gerbery.
Wsadziłam już w kwiaty pałeczki nawozowe i czekam na rezultat. Znalazłam „panią”
która ładnie „drutuje” i zaplanowałam zlecenie jej przez wiosnę i lato
zrobienie mi kilku swetrów. Jeśli nie przymuszę się i z każdych dochodów nie
kupię wełny i zapłacę za pracę… z pewnością nie udadzą się oszczędności. Nie
potrafię oszczędzać… Z wielu umiejętności jakie posiadam… tego jednego nie
potrafię. Tak dawno nie kupowałam sobie ciuszków i butków… Tak dawno… A przecież
jestem prawie normalną kobietą i wygląd jest dla mnie ogromnie ważny. Stare
peleryny i poncza… Rozciągnięte, stare swetry w których pokazuję się na
wykładach nie dodają mi kobiecości. Jedynie chyba lat i opinii że jestem
zwykłym niechlujem.
Witaj!
OdpowiedzUsuńWarto coś sobie kupić z ciuszków i bucików. Odrobina luksusu i przyjemności jeszcze nikomu nie zaszkodziła.
A praca... no cóż, ponoć uszlechetnia.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał