Pomyliłam się posądzając
o malkontenctwo. Projekt wstępny jaki przekazałam zleceniodawcom o dziwo (nie
mylić z dziewicą ;)) bardzo się podobał. Zarówno grafika jak i całe „wnętrze”.
Nie powiem…- było mi miło. Teraz trwa zbieranie potrzebnych mi danych i dumanie…
-skąd wziąć na to wszystko pieniądze. Planowano minimalizm,- ale rozszerzenie
jakie zaproponowałam, bardziej spodobało się od ostrożnego planowania czegoś co
mijałoby się z celem. Trudno… jeśli chce się działać z rozmachem i pokazać, że „coś”
się robi, trzeba na to mieć fundusze. Mam dość tej
cholernej zimy. Zimna i śniegu i wahań ciśnienia. Nie może być zdrowym
człowiek, który bez przerwy przebywa w różnych temperaturach. Wychodzę z domu-
zimno…. Wsiadam do zmrożonego autka, by po chwili siedzieć w ciepłym
samochodziku. Wychodzę… zimno. Wchodzę do pomieszczenia- cieplutko. Właśnie mam
za sobą tydzień leczenia infekcji. Dziś…- cudowny ranek. Świeci przepięknie
słońce i gdyby nie zimno- chciałoby się żyć. Sprzątanie wiosenne- nieruszone.
Poza brakiem czasu po prostu mi się nie chce. Długie siedzenie na niewygodnym krześle przed
komputerem coraz bardziej daje się we znaki. Kręgosłup boli niemiłosiernie
utrudniając już nawet chodzenie. Koniec z męczarniami. Pod koniec miesiąca
kupuję sobie wygodny fotel do biurka. Wiadomości dotyczące rozliczenia
ciepła…. BARDZO DOBRE. Udało nam się zaoszczędzić na poprzednim sezonie
grzewczym 830 zeta. Nieeeeeeee… nie siedziałam w zimnie. Po prostu zadawałam
sobie trudu gospodarowania ciepłem i nosiłam częściej skarpety. To wystarczyło.
Były potrzebne tylko wówczas, gdy siedziałam przy kompie lub sztalugach. No i
Długi nie przesadzał z grzaniem wyłączając grzejnik gdy wychodził z domu. W przyszłym miesiącu
dodatkowa wystawa. To zbiorówka… więc machnę z 5 prac i wystarczy. Jeśli będzie
mi się chciało, zabiorę sztalugi, farby, podobrazie i na wystawie machnę jakiś
pejzażyk żeby się nie nudzić. Upierdliwe jest to snucie się wśród prac kilka
godzin dziennie. I czekam na wiosnę…
na ciepło… na lepszy nastrój i inne podejście do świata. Naturalnie MOJE
PODEJŚCIE DO ŚWIATA…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz