8 i 9 wystawa. Z tej
2 czerwca zrezygnowałam. Nie mam siły na ciągłe przewożenie obrazów z wystawy
na wystawę. Poza tym jednak się niszczą i nie ma co dyskutować nad
zabezpieczeniem. Skończyłam dziś „zaprzęg”… Skończyłam… ale przed
werniksowaniem naniosłam poprawki. Przyciemniłam niektóre elementy. Fotka
zrobiona na pierwotnym wyglądzie. Zaczęłam następny, ale samopoczucie przy 8
burzach dziennie niezbyt sprzyjające pracy i wenie. Kawa nie podnosi…
Właśnie dowiedziałam
się jakie świństwa robią sobie studenci na uczelni. Za każdą wystawę… daliby
sobie w tyłek włożyć mydło. To obrzydliwe ale… Ale ja już niczemu się nie
dziwię. Widziałam już różne rzeczy.czwartek, 30 maja 2013
niedziela, 26 maja 2013
weekend... 26 maja
Wręcz nieprawdopodobnie rozgalopował się
czas. Weekend… i już znów czwartek. Dzień za dniem… codzienność za
codziennością. Skończyłam budowę nowej strony dla firmy w której pracuję. Yesu
ile tam było roboty. Czy jestem zadowolona? Właściwie powinnam być, ale zawsze
jest dla mnie coś nie tak. Najważniejsze że moja praca jest doceniana i dostałam
podwyżkę wynagrodzenia. Porządną podwyżkę… o 60%,- to sporo jak na dzisiejsze
czasy. Praca z ludźmi odkrywa ich prawdziwe natury. Czasami przyjmuje to z uśmiechem…
czasami z pobłażaniem a czasami z przerażeniem. Kobiety…- złośliwe, zawistne,
plotkarskie i fochliwe. Faceci zawistni i chamscy. Jestem osobą z natury
grzeczną i czasami wręcz spolegliwą. Dla spokoju zrobię wiele… jednak wszystko
ma swoje granice. Ostatnio ta granica została przekroczona i ku mojemu
zdziwieniu prostak i cham… okazał się facetem o sporej inteligencji i w porę
zorientował się w sytuacji. Mała chwila ciszy i patrzenia sobie w oczy. Znaczącego
milczenia… i odwrócenia się tyłem do wyjścia. Zrozumiał… Zmienił tryb postępowania…
I zadziwił swoim ego. Jaki więc właściwie jest?
Mam dość komputera. Nie lubię już niebieskiego…
I teraz tak prędko nie wezmę się za budowanie jakiejkolwiek strony. Wysiadła
nawet klawiatura i myszka. Klawa już kupiona. Myszkę muszę poszukać. Potrzebuję
specjalnie profilowanej do pracy nad grafiką.
Niedługo spora wystawa. Powinnam coś
jeszcze namalować. Wiem że będzie naprawdę sporo ludzi. Może coś zejdzie… Może zarobię
na ten cholerny remont mojego pokoju/pracowni. Bosze… Niech już skończą się te moje kłopoty. Kiedy
odetchnę?... Kiedy zasnę w spokoju.
sobota, 11 maja 2013
PO MIESIĄCU...
Jakże piękna zrobiła się pora roku… Wiosna?...
Lato?...
Kwitną kasztany… kwitnie bez… kwitło… przekwitło…
Tak wiele się zdarzyło. Deczko dobrego… Wiele złego…
Znów przedstawiciele tego samego gatunku pokazali że jesteśmy nim najgorszym.
Nie… Już nie przejmuję się tym tak bardzo.
Los,- znów pokazał mi środkowy palec… Pokazał,- ale
dał następną szansę. Ile będzie ich jeszcze?- nie wiem. Nowopoznani ludzie
potwierdzają stare prawdy. Nawet w sytuacjach,- w których należy schylić głowę
w pokorze, potrafią się tylko puszyć. Władza uderza do głowy a zawiść ma siłę
niesamowitą.
Zrozumiałam także prawdy pewnego człowieka, który
powiedział mi jasno: -„Trzeba wiedzieć przed kim schylać głowę… Ludziom należy pokazywać
wyłącznie własną siłę… Inaczej zniszczą.”
Prawda?....- PRAWDA!
Po 10-cio dniowym niebycie w domu, mieszkanie
wyglądało jak pobojowisko. Trzy dni doprowadzałam do porządku każdą jego
składową. Na koniec zakupy i mogę spokojnie kontynuować pracę.
Korytka za oknami zapełnione kwiatami. Częściowo
sadziłam sama… Częściowo pomagała rodzina. Właśnie zaczynają kwitnienie.
W tym miesiącu rocznica śmierci Mamy. Tak los dał…-
że odeszła przed Dniem Matki. Kwiaty kupiłam wczoraj. Kiedy posadzić- nie wiem,
bo pada.
To ogromny skrót wszystkiego- co działo się przez
ten miesiąc. Co przede mną? Szara codzienność i radość z każdego przeżytego
dnia. Tak zaczyna żyć większość ludzi… Bez planów i wielkich nadziei na lepsze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)