widgeo.net

wtorek, 31 maja 2011

Zosia...



Praca „Zosia” powstała z okazji wystawy na Dzień Dziecka…









sobota, 28 maja 2011

czwartek, 26 maja 2011

środa, 25 maja 2011

poniedziałek, 23 maja 2011

Nasze oceny...


Jak bardzo często zdarza nam się wymagać od innych takiego samego jak nasz sposobu zachowania, takiej samej interpretacji zdarzeń, takie samego zdania i sposobu myślenia? Wiadomo…- prawie zawsze .Człowiek jako istota ułomna popełnia przez cały swój żywot szereg błędów. Nie ma nikogo kto ustrzegłby się oceniania innych,- mimo swoich własnych wad. Jakże często ich nie widzimy. Czy mamy do tego prawo? Różne są sposoby, na jakie umysł sortuje sobie dane. Ocena innych sprawia, że kojarzymy i odbieramy konkretnych ludzi w konkretny sposób. Rozumując tak dalej można rzec, że mimowolne ocenianie innych jest narzędziem gatunkowym.   Myślę że mamy… Czy potrafimy jednak oceniać wszystkich obiektywnie? Ale w tym przypadku obiektywnie, nie znaczy taką sama miarką. Z "miarką", którą oceniamy innych jest jak z linijką - posiada odpowiedni kształt, długość, jednostki miary oraz precyzję .Gdyby dwie osoby chciały zmierzyć długość patyczka, a każda z nich miałaby przy sobie inną miarkę to wyniki mogłyby wyjść różne. A co by było, gdyby którejś osoby linijka była za krótka, albo w innym kształcie lub nieprecyzyjna? Co ciekawsze, najczęściej jest tak, że na "naszej miarce" mamy całkiem różne jednostki, dla których nie ma przeliczników. Precyzja z jaką mierzymy lub sposób przyłożenia miarki jest różny - zamiast długości mierzymy szerokość. Z moich obserwacji i doświadczeń wynika że nie potrafimy tolerować inności, a za zwrotem „toleruję" kryje się myśl- jesteś w błędzie, myśl sobie tak, rób tak, lecz nie chcę mieć z tobą do czynienia". Tak jest najczęściej i najłatwiej.Zrozumienie zagadnienia sposobu oceniania innych, niesamowicie poprawia relacje  z ludźmi i podnosi jakość życia. I mnie zdarzało się wielokrotnie "mierzyć" innych swoją miarką i wyciągać błędne wnioski.A należało zastosować inne kryteria oceny, użyć innej miarki… i  spróbować zrozumieć. Najlepszym sposobem jakim znam na zrozumienie innego człowieka jest komunikacja, rozmowa, pytania, wymiana poglądów. Im częściej będziemy spotykać osoby różniące się od nas, posiadający inny zestaw miar tym nasz "zbiór miar" się powiększy. I w ten sposób szybciej zrozumiemy nowo napotykane osoby, dokonując korekty naszych opinii już dokonanych... Współczesne cywilizowane społeczeństwa zaspokoiły już potrzeby filozoficzne i bezpieczeństwa. Szukamy teraz przede wszystkim sposobów zaspokojenia potrzeby przynależności i uznania  . Większy "zbiór miar" podnosi jakość życia, bo nic tak nie podnosi pogody ducha jak zrozumienie i dobry kontakt z innymi osobami.
Tematu generalizowania opinii o grupie, na podstawie jednego jej przedstawiciela nie poruszam… tak- jak nie poruszam tematu „wyszukiwania” przykładu osobnika zdegeneralizowanego, by w sposób niski ocenić grupę. To właściwe politykom (choć naturalnie nie tylko) a ta grupa ludzi ma u mnie ocenę bardzo niską.
Znikam na jakiś czas. Ślad nastroju mijających dni zostawiać będę w postaci piosenek.








sobota, 21 maja 2011

jestem kobietą...

Okresowo „spływają” do mnie katalogi firm kosmetycznych… odzieżowych i obuwniczych. TAK-poprosiłam o nie, bo uważam że czas już oszczędzać lasy i miejsce w mieszkaniu na równi z kosztami wywożenia śmieci.  Tak więc pocztą elektroniczną odbieram te kolorowe cudeńka w których artykuły ,przyprawiają mnie o zawrót głowy.  NIGDY nie kupiłam i nie kupię drogą internetową- butów. Katalogi są mi potrzebne by być na bieżąco w modzie. Kosmetyki kupuję w ROSSMANIE bądź w AVONIE. ORIFLAME-  jakość ma porównywalną do AVONU,- ale ceny nieco wyższe, wiec ich olewam.
Dziś pobrałam właśnie katalogi AVONU… Kolorowe strony aż pachną eleganckimi aromatami i po przejrzeniu wszystkich pogłębiam w sobie narastającą depresję. Przecież jestem kobietą… NORMALNĄ (choć czasami się nad tym zastanawiam)-  kobietą… i spora część tych specyfików jest mi potrzebna jak powietrze i woda. Zapasy kosmetyczne jakie posiadałam skończyły się już jakiś czas temu, a mnie nie stać na nabycie najpotrzebniejszych rzeczy.  Owszem…..- widziałam u chińczyków kosmetyki kolorowe po 3 czy 4 złote,- jednak nigdy nie odważyłabym się użyć ani jednego z nich. Wyżre to świństwo skórę do kości… albo unicestwi wszystkie czerwone i białe krwinki… i co po tym ze sobą zrobić!  Perfumy… choć podrabiane na markowe, pachną jednakowo i przypominają woń sowieckiej „krasnej Moskwy”. Fujj…  Chcę być nadal kobietą i nie wystarczy mi przy imieniu i nazwisku końcówka „a”. Nie wystarczy mi wygląd kobiety i długie włosy. To samo, posiada już niestety 20% populacji męskiej. Chcę mieć gładką skórę… pomalowane paznokcie i zadbane włosy. Chcę pachnieć niebiańsko i mieć przyzwoity makijaż na twarzy. O ciuchach i butkach już nie wspominam, żeby nie rzucić się z mojego drugiego piętra na ulicę. Ryję jak oślica i nic z tego nie mam… SZLAG BY TO… SZLAG…








    

parę godzin z jednej nocy...


Skąpość czasu spowodowała małe zaniedbania w blogowych wpisach, jednak wczorajsza opowieść młodej sąsiadki wychowującej maleńkie dziecko,- poruszyła mój najważniejszy nerw… i popełnienie dzisiejszego wpisu poczytuję sobie jako obywatelski obowiązek.
Najpierw kilka informacji formalnych …
Policjaumundurowana  i uzbrojona  formacja przeznaczona do ochrony bezpieczeństwa ludzi i mienia oraz do utrzymywania bezpieczeństwa i porządku publicznego. Do jej głównych zadań należy pilnowanie przestrzegania prawa  i ściganie przestępców , jak również zapewnienie ochrony i pomocy w sytuacjach kryzysowych zarówno wobec ludzi jak i mienia . Jeżeli jest to konieczne, policja nadzoruje na poziomie operacyjnym także wszelkie służby ratownicze .Policja jest fundamentem stabilnego i bezpiecznego państwa , jednak czasami bywa również skutecznym narzędziem w rękach władzy , stosowanym do narzucania społeczeństwu swej woli i tłumienia protestów .
Praca policjanta polega na:
• zapewnieniu bezpieczeństwa i porządku
publicznego w miejscach publicznych,
środkach komunikacji publicznej oraz
w ruchu drogowym,
• ochronie życia, zdrowia i mienia obywateli,
poprzez wykrywanie przestępstw kryminalnych,
• prewencji, czyli patrolowaniu rejonów
miasta, przyjmowaniu zgłoszeń wymagaj
ących interwencji,
• zatrzymaniu sprawców wykroczeń i przestępstw
na gorącym uczynku,
• ochronie imprez masowych (festynów,
meczy, koncertów, wieców),
• wykonywaniu ekspertyz kryminalistycznych
na potrzeby organów ścigania,
• zwalczaniu terroryzmu,
• interwencji pirotechnicznej w sytuacji
zagrożenia eksplozj  materiałów wybuchowych
i toksycznych,
• utrzymywaniu bezpieczeństwa w warunkach
ekstremalnych takich jak: klęski
żywiołowe, katastrofy oraz epidemie chorób
zakaźnych.

Wstęp opowieści:… 130-tysięczne miasto. Przepiękne zabytkowe centrum… Wąska uliczka, przy której funkcjonują już od dawana 2 puby. Blok w którym mieszka ponad 60 rodzin. Mieszkanie- w którym młoda matka usiłuje uśpić chore dziecko. Godzina 22.40
Upalny dzień. Nie sposób przebywać w mieszkaniu przy zamkniętych oknach. Przez otwarte- dobiega niemożebny hałas z pubu naprzeciw. Nielegalnie udostępniana muzyka, śpiewy pijanych gości… ryk czerwonych od alkoholu i z gorąca „kołków”… pisk (nie wiadomo z jakiego powodu) dziewcząt. Ci sami goście wychodzą na ulicę przed pub (zakaz palenia) na „papierońka…” i hałas ten z wnętrza lokalu przenoszony jest na ulicę.
Młoda matka zdeterminowana sytuacją,- usiłuje zadzwonić na policję i poprosić o interwencję. Wielokrotne wybranie numeru 997 kończy się kilkuminutowym odsłuchaniem automatycznej panienki, która informuje: „POGOTOWIE POLICJI PROSZĘ CZEKAĆ”. Po 20 minutach zgłasza się dyżurny.
Opowieść właściwa:…
Zgłaszająca- dobry wieczór. Bardzo proszę o interwencję w pubie „…..” przy ulicy „…” ponieważ hałas z lokalu zakłóca ciszę nocną i większość mieszkańców nie może spać. Proszę nam pomóc, taka sytuacja powtarza się co weekend.
Oficer ( no chyba przecież oficer)  dyżurny- Proszę podać dokładny adres miejsca i pani dane osobowe
Zgłaszająca- Podaję adres lokalu i moje nazwisko „…… ……” ,- inne dane uważam za zbyteczne.
Po 20 minutach pod lokal podjeżdża radiowóz i oczekuje 5 minut nie wiadomo na co. Funkcjonariusz wreszcie zaczyna coś pisać w notesie i samochód- ODJEŻDŻA.
Godzina 00.40 Dziecko płacze… a z nim zrozpaczona matka. Próby ponownego połączenia się ze stróżami prawa. Po 5 minutach dyżurny odbiera telefon.
Zgłaszająca- nazywam się „…. ……” zgłaszałam już dzisiejszej nocy zakłócanie porządku przy ulicy „…” Niestety nic się nie zmieniło. Hałas zamiast ucichnąć potęguje się i mamy już tego naprawdę dość.
Oficer dyżurny- proszę podać swoje dane. Czy składa pani oficjalna skargę?
Zgłaszająca- moje dane już pan ma. Oficjalnej skargi nie zgłoszę, bo się boję i myślę, że bardziej powinien się pan zainteresować prawami autorskimi do utworów, które udostępniane są z nośników połowie miasta. Wystarczy podjechać i zlecić zamknięcie okien i drzwi…. a sprawa stanie się załatwioną.
Oficer dyżurny- wie pani my nie możemy tak sami oskarżać (?) bez oficjalnego zgłoszenia. Ponadto dziwi mnie pani telefon bo mieszkałem przy tej ulicy 40 lat i nic mi tam nie przeszkadzało.
Zgłaszająca- nie rozumiem pana!!! Nie możecie państwo interweniować gdy przejeżdżacie obok miejsca w którym zakłócany jest porządek? Musi was ktoś o tym informować?! I podziwiam pańską cierpliwość i stalowe nerwy jeśli panu tu nic nie przeszkadzało.  Z resztą… gdy pan tu mieszkał nie było pubów i restauracji. Proszę nam pomóc bo nie odpowiadam za siebie gdy to się nie skończy. Spokojnej nocy panu życzę.
Odłożony telefon komórkowy gorący był z emocji. W głowie młodej kobiety kotłowały się myśli. Za MOJE – ciężko zarabiane pieniądze zostałam pouczona, że nie powinno mi nic przeszkadzać, a zakłócanie ciszy nocnej nie istnieje!!!
Po 10 minutach pod pub zajeżdża radiowóz. Policjanci przeprowadzają rozmowę przez około 2 minuty. Po zniknięciu radiowozu za rogiem wszystko cichnie. Można zasnąć choć smród palonych pod oknami papierosów jest nie do zniesienia. Jedna z wielu weekendowych nocy w tym miejscu. W miejscu gdzie wysokość czynszu jest podniesiona z uwagi na „atrakcyjność miejsca” a za pakowanie pod blokiem, nawet mieszkańcy płacą niemałe parkingowe.
Bez puenty i bez komentarza. Bo to Polska właśnie…



                                            

                                                    

czwartek, 19 maja 2011

ekspresowo...

Na wszystko brakuje czasu. Najważniejsze że za oknem posadziłam już w korytkach kwiaty. Otrzymane w prezencie dwie roślinki pomidorków koktajlowych są tak maleńkie, że urosną chyba dopiero do września.
Zrezygnowałam z jednej z wystaw. Zbyt wiele pracy i „zachodu”,- z zerowym współczynnikiem korzyści.
Dworek już skończony…




Cena truskawek tak horrendalnie wysoka, że w tym roku nie zjem pewnie nawet kilograma. Przykre, bo co roku czekam na sezon właśnie tych owoców.




Dziś dzień DOBRYCH UCZYNKÓW… Czy mam na nie ochotę i nastrój?..- nie wiem.
Zbyt gorąco.. Nie lubię tak wysokich temperatur.
Nastrój paskudny… No cóż- tak bywa.



 
                                 

ANIOŁ...

Anioł według większości religii , w których to pojęcie występuje, byt  duchowy , który służy i na różne sposoby wspiera działania Boga .
Anioły w Biblii 
Są istotami duchowymi nadrzędnymi względem ludzi – Ps 8, 6; Hbr 2, 7,
Stworzeni przed człowiekiem – Hi 38, 4-7,
Jest ich ogromna liczba – Ps 68, 18; Mt 24, 31; Hbr 12, 22; Ap 5, 11,
Nie należy ich wielbić – Kol 2, 18-19; Ap 19, 10; 22, 8-9; (zasada: co masz, czego nie otrzymałeś?),
Służą ludziom Hbr 1, 14; i ich ochraniają Ps 34, 8,
Służyli Jezusowi Mt 4, 11; Mk 1, 13; Łk 22, 43,
Część z nich upadła Jud 6; 2P 2, 4; i służy szatanowi Ap 12, 9; Mt 25, 41.
A temat dzisiejszy spowodowała ukończona właśnie praca





 



środa, 11 maja 2011

CO JA MYŚLĘ...




Długo zastanawiałam się czy głosować za wejściem do unii czy nie. Nie głosowałam w końcu w ogóle, bo znając historię- już RWPG pokazała nam na czym to polega. Wiedziałam że będę się czuła, jakby w moim własnym mieszkaniu rządził nie jego właściciel a nasza polskość zmieni swoje znaczenie. Czy się pomyliłam? Zdecydowanie NIE!  Pomijam już kulturę… a   dyskusja nad gospodarką zawsze kończy się porządnym stresem. Wczoraj stresu tego nie miałam bo dyskusję na ten temat prowadziło pod moim oknem grono obszczymurków z panem Kaziem na czele. Weszłam do mieszkania gdy  wspomniany pan Kazio porównywał produkcje rolne. „I pomyśl Franek…” uświadamiał kolegę. „Za komuny kazali burakom produkować jak najwięcej żywności i wszystko było normalnie. Jak teraz wytłumaczysz krowie że nie może dać więcej z cycka jak 2 litry mleka?”. No cóż miał rację i w pozostałych kwestiach, gdzie wpływ na wszystko mają decyzje europejskich komisji. W poruszonych kwestiach pomocy krajom głodującym, musiałam także przyznać mu rację. I doskonale wiedział co mówi, gdy stwierdził, że tą unią zainteresowani byli tylko wszyscy ci, którzy rządzą, bo liczą na ciepłe posadki w  powyższej.
Dziś przeczytałam prognozy dotyczące podwyżek cen ciepła, które spowodowane będą niczym innym jak właśnie normami i decyzjami unii. Wrócimy więc pewno do lepianek i pieców na chrust. Zapełnią się nami kanały ciepłownicze bo coraz mniej ludzi będzie w stanie zarobić na czynsz i ciepło w mieszkaniu.
Kojarzę taką sytuację z filmami o przyszłości… w których ich twórcy, antycypują nasze przyszłe życie. Boimy się a jednocześnie brniemy coraz dalej w taką sytuację, bo nie umiemy poradzić sobie z tym… co się dzieje.
Apatia jaka mnie dopadła powoduje, że coraz mniej zajmuję się przyszłością i przejmuję problemami. Są i będą… a opowiadania, że ktoś „ma gorzej” wcale nie podnoszą mojego humoru. Spotkałam ostatnio młode małżeństwo… którego stosunek do życia i przyszłości trochę przypomina standard… jednak sposób realizacji planów wywołał uśmiech na mojej twarzy. Mieszkają w maleńkim mieszkaniu, które swoją skromnością i prostotą troszkę zaskakuje. Kupili za to na wsi budynek starej… zabytkowej już szkoły. Drewniany… stareńki… jednak uroczy i romantyczny. Wszystko co mogą, inwestują w jego remont i planują wykonanie mebli i podstawowych sprzętów własnymi siłami. Nowoczesne środki zakonserwowały znajdujące się w doskonałej formie drewno… i postoi on pewnie jeszcze niejedno dziesięciolecie. Pani domu… w okresie zimowym, dzierga na szydełku i drutach firanki… zasłonki… narzuty… wplatając w nie,-  nie tylko zaangażowanie, ale także miłość do męża i pasję do wspólnego marzenia. Nabywane na wiejskich jarmarkach donice, garnki i dzbanki… stoją poustawiane w jednym z gotowych już pomieszczeń. We wszystkim wyczuwa się ciepło i niesamowicie pozytywną energię. W szopie stoją 3 koła z drewnianego wozu. To prezent od dzieciaków z wioski, którzy znalezisko u kogoś z rodziny, potraktowali jako dar dla nowych sąsiadów. Czy bym tak chciała? TAK… CHCIAŁABYM… Bo nie podoba mi się życie jakie przypadło mi w udziale. Nie podoba mi się obecny świat i dostosowujące się do niego charaktery ludzi. Bo pieniądz… choć to wiele… Nie jest najważniejszy… a ugotowany w łupince ziemniak z solą, smakuje mi lepiej niż na wpół „sztuczne” jedzenie.
Gdy byłam dzieckiem jeździłam z rodzicami do ich przyjaciół w Bieszczady. Jadłam tam swojego wypieku chleb z masłem od „rudej krowy”. Na obiad była polewka z twarogiem i ziemniaki ze zsiadłym… zimnym i aż gęstym mlekiem. Smak ten pamiętam do dziś… Nie pamiętam natomiast smaku pizzy, którą jadłam kilka dni temu.







środa, 4 maja 2011

poniedziałek, 2 maja 2011

......... życie staruszka.


Parę dni temu, przyjaciel na swoim blogu, wspomniał katastrofalną wręcz… sytuację emerytów i rencistów w naszej ojczyźnie. Ja- otrzymałam wczoraj pocztą elektroniczną tekst, którego treść, pozornie dowcipna, pokazuje taką  sytuację i jakoś po jej przeczytaniu nie uśmiechnęłam się ani trochę.
Jest grupa ludzi, która w każdym społeczeństwie powinna obdarowana być szczególnym szacunkiem i szczególną troską. To ludzie którzy budowali domy w których mieszkamy… którzy są naszymi rodzicami… którzy wychowali nas poświęcając wiele lat swojego życia… którzy w każdej chwili gotowi są dać nam wszystko co posiadają. Wielu z nas należy do tej grupy i doskonale rozumie co mam na myśli. Ale jest to także grupa, która nie tylko że ma „mało”… to także najłatwiej jej zabrać to- co jeszcze ma- w postaci podatków, ograniczeń…. oraz przeprowadzać na niej eutanazję ludzi „ciążących”…
Kwitną bzy i pachną tak samo jak za ich młodości. Może warto z pachnącym bukietem wpaść do nich jutrzejszego, wolnego dnia i zabrać ich do ulubionej kawiarni?...